O cudach w Kościele św. Elżbiety

O cudach w Kościele św. Elżbiety Legenda głosi, że sprytny patrycjusz protestancki i podskarbi królewski Heinrich von Rybisch wygrał stojący w rogu Rynku, katolicki aż do 1525 r. kościół św. Elżbiety w karty od Erharda Scultetusa, mistrza krzyżowców od Św. Macieja, ryzykując utratę cudnej urody złotego łańcucha. W cztery lata po przejęciu kościoła przez protestantów przekrzywiony od początku, zbyt ciężki, bo ważący 25 ton hełm runął z wieży na pobliską kamienicę nr 22. Katolicy stwierdzili, że to kara za odebranie im kościoła. Protestanci z kolei ogłosili, iż był to cud, gdyż w wyniku katastrofy budowlanej zginęła jedynie znajdująca się na dachu kamienicy kotka. Opowiadano, że przechodnie widzieli anioły unoszące opadającą część wieży, co zresztą obrazuje płaskorzeźba na fasadzie kościoła.

Cuda mnożyły się wokół fary św. Elżbiety. W kapliczce przy kościele, która spłonęła w 1848 r. można było swego czasu zobaczyć drewniany krucyfiks, na którym rosły rzekomo prawdziwe ludzkie włosy!










Separator
English Polski